Wyślij zapytanie Dołącz do Sii

Tylko ten, kto skoczy z lwiej głowy, udowodni, ile jest wart.

Przed napisaniem kolejnego artykułu zastanawiałem się, jak tym razem sprawnie dotrzeć do meritum, aby opisując je zaledwie w jednym akapicie czy powyższym podtytule, precyzyjnie przedstawić, co tak naprawdę chciałbym poruszyć. To taka stara szkoła dziennikarska pisania felietonów, która w obecnym świecie trochę odchodzi w niebyt.

Zdaję też sobie sprawę, że dla niektórych może to brzmieć, jak skrzypiący frazes, ale stało przede mną nie lada wyzwanie, jak uchwycić taki „publicystyczny knyf”.

Kolebka startupów informatycznych

Na przełomie roku przeczytałem kilka publikacji o rozwoju, przemianie oraz przełomie, jaki obecnie zachodzi w San Francisco (miasto było niegdyś mekką ruchu hipisowskiego, który narodził się w pobliżu słynnego skrzyżowania Hight&Ashbury). Dzisiaj to nadal ziemia obiecana, ale dla zupełnie innej subkultury, nie mającej nic wspólnego z ruchem hippisowskim, który z biegiem czasu został zepchnięty na margines i siłą rzeczy zaczął obrastać mchem.

Czy wypiera inny rodzaj popkultury? – „przypuszczam, że wątpię” jak mawiał Stefan „Wiech” Wiechecki. Wspomniana wcześniej subkultura, czyli świat wielkich korporacji, odsuwa to, co z biegiem czasu robi się zbutwiałe, coś, co było rodowodem, co było ukorzenieniem wspomnianego San Francisco. Wypiera postęp i szybki rozwój, a przykładem mogą być nie tylko duże korporacje, ale chociażby startupy technologiczne, których produkty i aplikacje cieszą się dużą popularnością wśród obecnych konsumentów.

Dolina Krzemowa staje się kolebką, ale nie dla zbuntowanych miłośników rocka progresywnego, Grateful Dead czy Hendrixa, tylko dla wspomnianych startupów informatycznych. Stają się one akceleratorem nowoczesnych technologii głównie z branży IT i są wykorzystywane w wielu istotnych gałęziach przemysłu.

Przyświeca im tylko jeden cel – wyprzeć stare nowym. W kontrze przychodzi mi na myśl stwierdzenie, że nauka nie rozwija się przez wypieranie i przekonywanie do nowego, tylko przez wymieranie starego – dźwięczy mi to trochę w uszach, jak zagubiony paradygmat.

Powiew świeżości

Wracając jednak do misji stojącej przed startupem, to nie jest to próba zmiany obecnego świata, a jedynie powiew technologicznej świeżości, w obrębie której dany startup sprawnie się porusza. Ponadto, jednym z jego głównych celów (które daje mu jego innowacyjny produkt), jest pojawienie się w punkcie zainteresowania dużego inwestora, który dostarczy mupaliwa atomowego” w postaci dofinansowania.  

Powieje trochę truizmem, ale z punktu widzenia inwestora bardzo ważne jest, aby startup miał nie tyle potencjał, co innowacyjny produkt, którego potrzebuje rynek. Nie mogą to być rzeczy wtórne, trudno sprzedawalne albo – co gorsza – pomysły jednorazowe.

Teraz czas na pytanie z tezą: czy takie zjawisko nie jest widoczne chociażby w naszym kraju? To pytanie czysto retoryczne, zastanawiałem się jedynie, czym mogą się różnić wyzwania takiego rodzimego startupu od tego zza oceanu. Myślę, że ta inność, która nie jest widoczna na samym początku, ale pojawia się z biegiem czasu, jest celem zaistnienia na rynkach globalnych i przeniesienia swojego biznesu poza granice kraju w najbliższym czasie.

Technologiczna subkultura

Warunkiem sine qua non, aby wspomniana ekspansja była możliwa, jest misja zaszczepienia w DNA wznoszącej się firmy, międzynarodowej struktury organizacji. Kolejnym krokiem będzie skorzystanie z możliwości technologicznych, jakie udostępniają wielcy tego świata, np. firma Microsoft czy chociażby Genesys, o którym pisałem w poprzednich felietonach. To właśnie one są wspomnianą korporacją, która jest w stanie wesprzeć startup poprzez dofinansowanie, albo, co ważniejsze, poprzez udostępnienie możliwości technologicznych, które zapewnią płynną ekspansję na inne kraje.   

Należy pamiętać, że startup musi stanąć przed wieloma problemami. Począwszy od wspomnianego inwestora/mentora, a skończywszy na tym, jak skalować się na pozostałe rynki. Musi mieć gwarancję, że narzędzie, z którego zacznie korzystać i które dostarczy mu „starsza siostra”, będzie działało na dużą skalę i jest podszyte dużym zasobem inżynierskim.

Wróćmy jednak do wspomnianego wsparcia. Nie zapominajmy, że taka pomocna dłoń niesie bardzo duże obustronne korzyści, nie tylko dla samych startupów. Wielkie korporacje inwestują w startupy, ale też podpatrują ich kulturę pracy i przenoszą ją do siebie – mowa chociażby o stylu pracy zbliżonym do warunków domowych, elastyczność pracy, itd.

Weźmy sobie jako przykład firmę Microsoft: ich model biznesowy jest bardzo przejrzysty i intuicyjny w swej prostocie. MS udostępnia swoje usługi (serwery, chmura, systemy), a startup na bazie tych składowych buduje swoje rozwiązanie. Tym samym duży gracz poprzez udostępnienie swoich zasobów (które są np. kredytowane albo po bardziej niskiej cenie) wspiera startup, utylizując w ten sposób swoje zasoby Azure. W większym czy mniejszym stopniu taki proces zakotwicza nie tylko klientów, ale sam startup, który wchodzi w symbiozę z rozwiązaniami, na których buduje i rozwija swoje aplikacje.

Pełna symbioza

Startup przez swoją nieporównywalnie mniejszą strukturę może pozwolić sobie na więcej i tym samym odważniej podchodzić do biznesowego eksperymentu. Korporacja często oferuje swój kanał dystrybucji, generuje leady i tym samym powiększa swój portfel kliencki, uzupełniając swoją ofertę o produkty, których nigdy nie posiadali.

Dla „młodego gracza” pojawia się możliwość zaistnienia ze swoim produktem u dużych klientów. Pozwala to zbudować swój „brand marketing”, co do którego klienci mieli wcześniej, gdyż był to produkt dostarczany przez stosunkowo małą organizację.

Klienci nabierają szacunku, a wiarygodność młodej firmy rośnie wektorowo, dzięki tak silnej rekomendacji, jaką daje wspomniany chociażby Microsoft. Ponadto sam duży gracz robi dosprzedaż na bazie nowych produktów oferowanych przez startup. Dla korporacji jest to podwójna korzyść, bo wspomniany startup jest dostawcą nowego rozwiązania, nowy produkt pojawia się w portfolio dużej korporacji, ale również jest ich klientem korzystający z ich zasobów. Można by rzec – pełna symbioza i układ wiązany.

Sól ziemi czarnej

Nie umniejszając też Genesysowi (z którym utożsamiam się od kilkunastu lat i który jest idealnym kontrapunktem do powyższego), o ile sfera dofinansowania bezpośredniego nie wchodzi tu w grę, to technologiczna możliwość wspomnianej ekspansji na globalne rynki z pewnością tak. Znam osobiście kilka firm, które właśnie dzięki rozpiętości i elastyczności rozwiązania Genesys Cloud, zdecydowały się na to konkretne rozwiązanie, które zapewniło im obecność na globalnych rynkach.

Nie zapominajmy również o dużych integratorach, będących w stanie wesprzeć startup swoją dojrzałością i wiarygodnością wśród klientów korporacyjnych. Są oni często „solą ziemi czarnej” dla młodej, wybijającej się firmy. Dzięki nowym strupowym aplikacjom, integrator może w dość łatwy sposób połączyć nowe rozwiązanie ze swoimi obecnymi produktami i z większym ekosystemem, na którym sam operuje. Będą w stanie zapewnić rynek, że startup wnosi świeżość produktu i w ten sposób można przełamać bariery związane z obawą przed małą firmą. Sami klienci mogą zaoszczędzić sporo pieniędzy, bo takie produkty, z racji swojej technologicznej młodości, są stosunkowo tanie.

Podsumowanie

Przeczytałem w różnych publikacjach, że znaczące dla każdego startupu są pierwsze dwa, trzy lata i tylko niewielkiemu procentowi startupów udaje się przetrwać ten ciężki dla nich okres, po którym udowadniają swój potencjał – skacząc z lwiej głowy. Zacząłem artykuł od tak głośnego diapazonu, bo ciężko było mi znaleźć odpowiedni tytuł oraz nawiązać jednym zdaniem do opisanego powyżej materiału. Tak naprawdę cały felieton, począwszy od nagłówka, aż do ostatniego akapitu, to takie literackie pływanie pomiędzy Scyllą i Charybdą.

Nie czuję się biegły w powyższym wywodzie, nie ma też w mojej publikacjach żadnego sznytu profesorskiego, chciałem jedynie podzielić się swoją refleksją i przemyśleniami po przeczytaniu kilku publikacji.

Na sam koniec przychodzi mi na myśl Hegel, który być może miał rację, pisząc o starożytnej sowie Minerwy, która o zmierzchu wylatuje z przekonaniem, że tylko to, co jest zakończone, umiemy ogarnąć intelektualnie, ale epoki, która się rodzi i jest obecna – nie. Widzimy jej zaczątki, widzimy jej cechy, ale nikt nie jest w stanie poskładać jej w jedną logiczną całość. Może właśnie powstaje coś kompletnie innego i nowego, czego jeszcze nie rozpoznaliśmy.

Jak pisała Szymborska:

Kiedy wymawiam słowo Przyszłość, pierwsza sylaba odchodzi już do Przeszłości.

Zastanawiam się nad powyższym, obserwuję chłodnym okiem i jak zwykle staram się błądzić skutecznie. Nie zostawiam instrukcji, adnotacji ani postscriptum (notabene nigdy tego nie robię), a tym bardziej dwuznacznej aluzji, bo nie ma na to miejsca w tym artykule.

Wiem natomiast jedno: żaden vendor, a tym bardziej integrator nie powinien obojętnie patrzeć na tę technologiczną subkulturę, bo to nie będzie efemeryda, który za chwilę zniknie – w tej kulturze drzemie ogromny potencjał.

5/5 ( głosy: 7)
Ocena:
5/5 ( głosy: 7)
Autor
Avatar
Artur Walendzik

Ponad 15 lat doświadczenia zawodowego w wielu różnych dziedzinach technologii dało mu pełny przegląd technologicznej części projektów, a także perspektywy biznesowej. Zdobył również wiedzę potrzebną do zostania architektem klasy enterprise. Dzięki zdolności efektywnego uczenia się i umiejętnościom miękkim stale poszerza swoje horyzonty w różnych obszarach technologii. Jako architekt, kierownik obu zespołów przedsprzedażowych (Converged Communication and Customer Experiences), a także Business Line Manager odpowiedzialny za CX. Nie boi się wymagającej roli, ani wielu ról wymienionych powyżej oraz ciężkiej pracy. Zainteresowania zawodowe: Customer Experience, Biometria, Sztuczna inteligencja, Inteligencja kognitywna, Robotic Process Automation, Transformacja Cyfrowa. Zainteresowania prywatne: literatura i powieści dygresyjne, bebop i rock progresywny, kolekcjonowanie płyt winylowych, historyczne oraz aktualne wydarzenia polityczne i społeczne, podróże.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może Cię również zainteresować

Pokaż więcej artykułów

Bądź na bieżąco

Zasubskrybuj naszego bloga i otrzymuj informacje o najnowszych wpisach.

Otrzymaj ofertę

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na temat oferty Sii, skontaktuj się z nami.

Wyślij zapytanie Wyślij zapytanie

Natalia Competency Center Director

Get an offer

Dołącz do Sii

Znajdź idealną pracę – zapoznaj się z naszą ofertą rekrutacyjną i aplikuj.

Aplikuj Aplikuj

Paweł Process Owner

Join Sii

ZATWIERDŹ

This content is available only in one language version.
You will be redirected to home page.

Are you sure you want to leave this page?